Rozdział 1
Jest
Wielkanoc, godzina 01:20, a ja siedzę przed laptopem i szukam czegoś
ciekawego w internecie. Rodzice i Pit śpią, więc lepiej ich nie
budzić głośną muzyką jakiej zazwyczaj słucham.
Moją
uwagę przykuł jeden z artykułów o Piotrku, a właściwie to jego
tytuł "Jeden z najlepszych polskich siatkarzy obściskuje się
z nieletnią dziewczyną". Były tam pokazane zdjęcia z
wczorajszego spaceru na którym byłam z Cichym. Czytając to
uśmiechałam się pod nosem, czegoż to ludzie nie wymyślą.
Dobrze, że na końcu było sprostowanie, że byłam to ja, a nie
jakaś inna dziewczyna.
Około
godziny 2 postanowiłam wyłączyć laptopa i spróbować zasnąć.
Trochę długo mi to zajęło, ale w końcu Morfeusz zabrał mnie do
swojej krainy.
O
7 rano Piotrek wpadł do mnie do pokoju i zaczął mnie lać wodą. W
końcu mamy Lany Poniedziałek i mogłam się tego po nim spodziewać.
Przykryłam się kołdrą, ale on był silniejszy i zdarł ją ze
mnie, dosłownie.
- Piotrek
daj mi spać
- O
nie, wstawaj przecież jedziemy dzisiaj do babci i dziadka. Musisz
się rozbudzić, chcesz żeby znowu były pytania czemu jesteś taka
nie wyspana?
- O
Boże. A rodzice też jadą?
- Jadą,
ale później bo moją coś ważnego do załatwienia.
- Jak
zwykle – to już powiedziałam trochę ciszej i miałam nadzieję,
że on tego nie usłyszy.
- Czy
chcesz coś przez to powiedzieć?
- Nie
nic
- Ok
Zeszliśmy
razem na śniadanie, bo mimo tego, że próbowałam go przekonać,
abym jeszcze pospała to nic z tego nie wyszło. Zrobiłam sobie
płatki z mlekiem, czyli moje codzienne śniadanie. Po posiłku
rodzice wyszli, a ja z Pitem postanowiliśmy trochę wyjść i
pobiegać.
Po
godzinie wróciliśmy do domu, odświeżyliśmy się i pojechaliśmy
do dziadków. Przez połowę drogę śpiewaliśmy piosenki, które
leciały akurat w radiu. Po pewnym czasie Pit wyłączył radio i
się zatrzymał. Kompletnie nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Julita
odpowiedz mi szczerze, rodziców nie ma całe dnie w domu, prawda?
- No
prawda, ale o co chodzi, przecież daje sobie sama świetnie radę.
- Ale
ja nie mówię, że nie dajesz sobie rady, tylko w domu powinien
być ktoś dorosły.
- Piotrek
pogadamy kiedy indziej, a teraz jedziemy do babci. Chcesz żeby były
pytania czemu jestem smutna?
- No
nie chce, ale ja teraz przyjadę dopiero przed zgrupowaniem kadry
albo w wakacje.
- To
pogadamy wieczorem, jak wrócimy do domu, ok?
- Nie
bo wtedy zaczniesz się wykręcać, że jesteś zmęczona.
- Niech
Ci będzie. Rozmawiajmy teraz.
- Ty
na pewno dajesz sobie sama radę?
- Tak,
sama sobie świetnie radzę.
- Na
pewno?
- Na
pewno. W ogólne to co Cię wzięło, że się tak wypytujesz?
- Twoja
odpowiedź rano. A właściwie to wcześniej już coś podejrzewałem
jak zbywałaś mnie odpowiedziami, że Cię nie ma w domu albo, że
rodzice już śpią. Dzwoniłem do Mateusza miałem nadzieję, że
on mi coś powie, ale powiedział, że ty mówisz prawdę.
Odpuściłem, jednak teraz widzę, że nie powinienem.
- Piotrek
wiem, że się martwisz, ale nie musisz, wszystko jest dobrze. -
musiałam skłamać inaczej by nie odpuścił.
Reszta
drogi minęła spokojnie. Gdy dojechaliśmy babcia oczywiście nas
wyściskała.
- No
w końcu jesteście. Co tak długo? Obiad już dawno wystygnął.
- Korki
były i jeszcze jakiś wypadek na trasie. - odpowiedział jej Pit.
Gdy
weszliśmy do środka od razu usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy
jeść. Gdy skończyliśmy zadzwonił Piotrka telefon. Wyszedł z
pokoju, dlatego nie słyszałam o czym rozmawiał, ale gdy wrócił
minę miał nie ciekawą.
- Młoda
ubieraj się jedziemy do szpitala. Rodzice mieli wypadek.
- To
my jedziemy z wami – poderwała się babcia.
- Dobra
to wsiadamy do samochodu.
Po
około godzinie byliśmy już w szpitalu. Piotrek poszedł się
czegoś dowiedzieć na temat ich stanu, a ja po prostu nie mogłam
wytrzymać kiedy będzie już coś wiadomo. Mimo tego, że oni nie
za często zwracają na mnie uwagę to jednak to są moi rodzice.
- Ich
stan jest jak na razie stabilny, ale najbliższa doba będzie
decydująca. - Jak usłyszałam to co powiedział Pit to aż mi się
nogi ugięły.
- Mogę
do nich iść? - zapytałam
- Chodź
zapytamy lekarza
- Gdy
przyszliśmy pod salę na której leżą rodzice, akurat wychodził
z niej lekarz.
- Przepraszam,
czy moglibyśmy na chwilę wejść do rodziców?
- Oczywiście,
ale nie dłużej jak na 5 minut. - odpowiedział lekarz
- Dobrze
dziękujemy.
Ja
usiadłam przy mamie, a Pit przy tacie. Zaczęłam się modlić
żeby przeżyli. Słyszałam, że Piotrek robi to samo. Nim się spostrzegłam minęło 5 minut i musieliśmy wyjść. Gdy
opuściliśmy salę pod drzwiami czekali na nas babcia i dziadek.
Piotrek poinformował ich o stanie zdrowia rodziców. Stwierdziliśmy
wszyscy, że nie ma sensy dłużej siedzieć w szpitalu i czekać
nie wiadomo na co. Babcie i Dziadka odwieźliśmy do ich domu i
wróciliśmy do Bełchatowa.
- Piotrek,
a ty nie powinieneś już wracać do Rzeszowa?
- Chyba
nie myślałaś, że Cię to zostawię samą i jeszcze nie wiedząc
czy rodzice przeżyją? Dzwoniłem przed chwilą do trenera i
powiedziałam mu jaka jest sytuacja, a on to wszystko zrozumiał i
mam nie wracać dopóki rodzice nie wyjdą ze szpitala.
- Ale
przecież nie długo gracie finały Mistrzostw Polski i Pucharu
Polski. Musisz być na treningach.
- Rodzina
jest najważniejsza.
- Ale...
- Nie
ma już żadnego "ale". Idź się kąpać, a ja zrobię
jakąś kolacje.
Nie
stawiałam już żadnych oporów. Tak na prawdę to cieszyłam się,
że Pit zostanie ze mną. Po kąpieli poszłam do kuchni, gdzie
czekały na mnie gotowe kanapki. W czasie, gdy ja jadłam Piotrek
poszedł się myć. Myślałam nad tym czy powiedzieć mu o tym, że
rodzice nie za bardzo się mną interesowali czy nie. Gdy Cichy
wyszedł byłam pewno co do swojej decyzji.
- Pit
możemy pogadać?
- Jasne,
o co chodzi?
- No
bo, ja Ci wtedy w samochodzie nie powiedziałam prawdy. Ja sobie nie
radzę, rodziców nie ma cały czas w domu, a jak są to nie
zwracają na mnie uwagi tylko siedzą przed laptopem albo śpią.
Gdyby nie Mateusz już dawno bym się załamała i to ja mu
zabroniłam o czymkolwiek Tobie mówić. I jeszcze na dodatek te
twoje niby "fanki" nie dające mi spokoju i ciągle
proszące o twój autograf. To mnie przerasta.
- Wiedziałem,
że kłamiesz. Za dobrze Cię znam żeby tego nie zauważyć. Ale
powiedz mi jedno, czemu mi o tym nie powiedziałaś?
- Bo
nie chciałam żebyś się martwił. Od razy byś chciał tu
przyjeżdżać.
- Masz
rację przyjechał bym od razu.
- No
właśnie.
- Ale
mam dla ciebie chyba dobre wieści.
- Czyli?
- Od
przyszłego sezonu będę grał w Skrze i cały wolny czas spędzał
z Tobą.
- Ale
ty serio mówisz? - nie mogłam uwierzyć w to co słyszę
- Jak
najbardziej serio, cieszysz się?
- No
jasne, że się cieszę. Mam nadzieję, że rodzice z tego wyjdą i
będą równie szczęśliwi jak ja.
- Na
pewno wyjdą.
Po
posprzątaniu po kolacji poszłam się położyć i spróbować
zasnąć. Po chwili czułam, że Morfeusz zabiera mnie do swojej
krainy.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Święta, Święta i po Świętach :) Oddaję pierwszy rozdział w wasze ręce. Liczę na komentarze. Następny postaram się dodać jutro, ale nic nie obiecuję ;)
Pozdrawiam :*
Dobrze, że Julita szczerze porozmawiała z Piotrkiem. Może dzięki temu on będzie się bardziej nią interesował.
OdpowiedzUsuń